
Wszyscy pewnie mieszkańcy Ostrowa i być może okolicy znają nazwisko Dąże. Stanisław tego nazwiska był w okresie okupacji hitlerowskiej partyzantem a po niej burmistrzem w Ostrowie. Rodzina ta jednak skrywa ciekawą historię związaną z jej pochodzeniem.
Nazwisko zdawałoby się polskie ma francuskie korzenie. Wpadłem na to rozczytując akt zgonu Józefa Dąże:
Metryka ta wzbudziła moją żywą ciekawość z kilku powodów. Pierwszy z nich to niezwykła dokładność z jaką starano się podać miejsce urodzenia Józefa. Drugi sposób zapisu nazw francuskich i w końcu świadomość historyczna bliskiej rodziny zmarłego.
Działo się w mieście Ostrowie dnia pierwszego maja tysiąc osiemset czterdziestego pierwszego roku, o godzinie trzeciej po południu. Stawili się Wawrzyniec Domański lat sześćdziesiąt dwa tudzież Marcin Kozicki lat siedemdziesiąt dwa liczący: obydwaj mieszczanie tu w Ostrowie na gospodarstwie rolnem zamieszkali i oświadczyli, że na dniu trzydziestem kwietnia roku bieżącego o godzinie jedynastej przed południem umarł Jozef Donje wyrobnik w francuskiem państwie urodzony w mieście Lille Jor obwodzie Din w prowincji Gaskonii syn Antoniego i Marianny małżonków Donje lat siedemdziesiat dwa mający: pozostawił po sobie owdowiałą żonę Franciszkę z Kulczyckich. Po przekonaniu się naocznem o zejściu Donje akt ten stawającem przeczytany i wraz z niemi podpisany został.
[podpisy Wawrzyńca Domańskiego, Marcina Kozickiego oraz Gabriela Nieprzeckiego proboszcza]
Prawdę mówiąc miałem już podejrzenie, że nazwy „francuskie” w metryce były efektem zniekształceń fonetycznych, tyle że nie z francuskiego na polski, ale odwrotnie. Tylko zmarły mógł wiedzieć z jakiego miejsca pochodzi, ale najpewniej był niepiśmienny, więc nawet on znał je tylko ze słyszenia. Nie mam pojęcia komu i dlaczego przekazał te dane przed śmiercią (np. wszystkie inne dotyczące jego i jego rodziny metryki podają nazwisko Dąże (z odmianami) – tu komuś zależało na „francuskiej” pisowni. Zapisujący akt zgonu Józefa chciał z tych nazw ze słuchu zrobić „oryginalne” francuskie, pytanie jednak, czy mu wyszło. Możliwe bowiem, że popełnił błędy nie tylko fonetyczne. Możliwe np., że w ogóle nie było żadnego „obwodu Din” (lub podobnie). W akcie zgonu widać raczej miejscowość Lille-Jor-Din. Gdyby miało to wyrażać prawdziwą nazwę francuską to byłoby to L’Isle Jourdain, i taka miejscowość leży w Gaskonii (region Midi-Pyrenees, departament Gers), na zachód od Tuluzy. Zapisujący akt chciał na siłę dorobić francuską pisownię do zasłyszanych nazw. Być może są to nawet zniekształcenia dialektu gaskońskiego.
Z tego powodu inaczej spojrzałem także na pisownię nazwiska Józefa. Pomyślałem, że stało się z nim podobnie. Donje brzmi podejrzanie mało francusko. Natomiast, jeśli prawdziwe nazwisko czytano Dąże to możliwe, że pisało się ono Donjeux. I to już wygląda bardziej francusko. Z dokładnością do wymowy można spekulować także Donjoux – choć czytałoby się to Dążu. Ślady takich nazwisk można znaleźć we współczesnej Francji.
Zanim ta rodzina przybyła do Ostrowa przedtem zamieszkiwała wieś Wiski w parafii Huszcza pod Białą Podlaską. 15 kwietnia 1824 roku urodziła się tam córka zmarłego Józefa. Miał on również dwóch synów: Jana (1827-1881) i swego imiennika również Józefa (1831-1888), który był dziadkiem wspomnianego powyżej Stanisława Dąże (1904-1970).
Można być pewnym, że gdyby nie wyjątkowa dbałość najbliższej rodziny zmarłego Józefa Donjeux w utrwaleniu pamięci o jego korzeniach, która została uwieczniona na kartach księgi metrykalnej – dziś nie poznalibyśmy tej historii. W zdecydowanej większości akty zgonów i wcześniejszych z tego okresu nie odnajdziemy nawet danych o rodzicach zmarłego, który schodził z tego świata po ukończeniu lat ok. 50! Osoby zgłaszające zdarzenie będące najbliższą rodziną nie znali (o zgrozo) imion swych dziadków ani tym bardziej ich wieku. Stąd tak duże wynikają późnej różnice w wieku podawanym przez świadków a rzeczywistym. Sytuacja ta ulegała z upływem czasu znacznemu polepszeniu na co miał wpływ bez wątpienia wzrost zamożności ludności.